Stefan na pomysł, który wiele lat później przyniósł mu sławę i zasłużone miejsce w książkach od historii, wpadł pewnego chłodnego dnia, w środku jesieni roku tysiąc dziewięćset dwudziestego. Na kontynencie europejskim nastroje były średni, wszyscy pamiętali jeszcze niedawno zakończoną wojnę, ale Stefan wiedział, że by spełnić marzenia musi patrzeć w przyszłość.
Być może już wtedy, choć pewnie nie umiał jeszcze tego nazwać, na horyzoncie swej przyszłości widział już sklep internetowy i buty równo poustawiane w jego wnętrzu, na wspaniałych, efektownych zdjęciach. Mężczyzna kochał kowbojki damskie i męskie, szpilki, tenisówki, i wszystko inne, co wyglądem przypominało buty.
W dawnych czasach konikiem Stefana obok sklepu internetowego, były botki. Stefan już w latach dwudziestych, zaraz po powrocie z frontu, zaczął zajmować się front endem. Jako że komputery tak jak i buty były na bardzo wczesnym etapie rozwoju, rzadkością było, by osoba prowadząca firmę posiadała choćby stronę www, a co dopiero sklep internetowy.
Dziadek mężczyzny, do Polski wyemigrował ze Stanów Zjednoczonych. James w ojczyźnie był jednym z pierwszych strażników Teksasu, a jedynym dopuszczalnym obuwiem dla kowboja, były kowbojki, James najbardziej lubił buty w kolorze czarnym, zaś jego żona Anasthasia nosiła różowe buty kowbojki damskie. Mężczyzna, gdyby tylko miał wgląd w przyszłość i widział rzeczy, jakich dokona jego wnuk, z pewnością nosiłby botki i sam zapragnął założyć sklep internetowy. James nie był jednak jasnowidzem.